Jak na spokojnie dojechać do Chorwacji i zobaczyć coś pod drodze
Większość turystów wybierających się do Chorwacji drogę na miejsce traktuje jako przykrą konieczność. Przemknąć, przejechać, zostawić za sobą. Byle tylko jak najszybciej dostać się na plażę w Istrii lub Dalmacji. A przecież wakacje nie zaczynają się w momencie, kiedy wystawisz dowolnie wybraną część ciała na słońce. Początek wakacji to chwila, kiedy obładowany walizkami przekraczasz próg mieszkania, żeby załadować się do samochodu, autobusu lub taksówki. Dlatego postanowiliśmy skorzystać z okazji i rozbić naszą drogę nad Adriatyk na kilka odcinków. Wszystko po to, żeby zobaczyć jak najwięcej.
Chorwacja – plan podróży
Podróż bez planu to zło. Nawet jeśli ten miałby się zmienić zaraz pierwszego dnia. A że każde wakacje kiedyś się kończą, przedstawiam plan w te i nazad. Zielone literki oznaczają nocleg.
Brno
To jedno z tych miejsc, które wywołuje we mnie niedosyt po ostatniej, krótkiej wizycie. Odwiedziliśmy Brno niemal dokładnie rok temu i miasto wręcz mnie oczarowało. Teraz pojawiła się kolejna szansa, żeby pospacerować po starym mieście, obfotografować co ładniejsze zaułki, poleżeć na miejskiej plaży. Grzechem byłoby nie skorzystać.
Budapeszt
Kolejne miejsce nie do końca skonsumowane. Moja niedawna wizyta w tym mieście ograniczyła się w większości do Budy i okolic wzgórza Gellerta. Tym razem zamierzam skupić się na najbardziej znanej części Pesztu. Budapeszt jest, rzecz jasna, nie do ogarnięcia w jeden dzień. Niemniej będziemy się starać zobaczyć jak najwięcej. Plus jest taki, że znam już najważniejsze kierunki w mieście. Wiem, gdzie iść i czego szukać.
Jeziora Plitwickie
To już, co prawda, Chorwacja, ale jakby nie patrzeć nocleg przed dotarciem do celu. Wiele sobie po tym miejscu obiecuję. Ale trudno, żeby było inaczej. W przewodnikach i necie Jeziora Plitwickie opisywane są niemal jak ósmy cud świata. Z drugiej strony to tutaj rozegrał się pierwszy akt chorwackiej wojny o niepodległość. Tak zwana Krwawa Wielkanoc zapoczątkowała serbsko-chorwackie walki o przynależność państwową tych terenów.
Zagrzeb
Pierwszy przystanek w powrotnej drodze. Prawdę mówiąc, zupełnie nie wiem, czego się po Zagrzebiu spodziewać. Miasto wydaje się nie wzbudzać wielkich emocji. Podejrzewać, że większość Polaków nawet go nie zauważa w drodze do Chorwacji. A to chyba najlepsza rekomendacja, żeby tam wdepnąć i przekonać się samemu, czy było warto.
Bratysława
Swego czasu miałem pomysł na krótki kilkudniowy wypad do trzech miast „B”. Brno, Bratysława i Budapeszt, powiedzmy w pięć dni. Tutaj może aż tyle czasu nie ukulamy, ale wizyta w Bratysławie będzie ładnym podsumowaniem całej wycieczki. Czy miasto zachwyci, albo choć zaciekawi? Zobaczymy.
Macie pomysły na miejsca, które koniecznie trzeba zobaczyć przemierzając tę trasę?